Powinnam zacząć tak naprawdę od słów: katar katarowi nie równy i nie mówię tu o różnicach między katarem alergicznym, wirusowym, czy nawet bakteryjnym. Dyskusja na jego temat jest bardzo żywa w Internecie szczególnie w okresie przedszkolnym oraz zimowym. Czy mam posłać dziecko do przedszkola, żłobka – SKORO KATAR TO NIE CHOROBA? – zastanawia się niejedna mama.
Kiedy katar to problem
Katar to faktycznie nie problem, ale u osoby dorosłej i to bezdzietnej nawet bym zaryzykowała. Łatwo mówić:
- Latasz z taką pierdołą do lekarza
- Dawniej to dzieci z gilami po pas chodziły, a teraz katar i antybiotyk
- Proszę Cię, od kataru nikt nie umarł!
Paluszek i główka to szkolna wymówka, a katar to nie choroba. Jeśli weźmiemy jednak pod uwagę dzieci, sprawa nie jest taka oczywista. Jedni rodzice uważają, że przed katarem nie sposób się uchronić i że jest to coś zupełnie naturalnego. Inni natomiast sądzą, że kataru u kilkulatka nie należy lekceważyć.
Na początku warto uświadomić sobie, czym w ogóle jest katar. To nieżyt błony śluzowej nosa o podłożu wirusowym bądź alergicznym. Występuje jako reakcja obronna systemu odpornościowego organizmu. Dzięki zwiększonej produkcji wydzieliny i obrzękowi, zwiększa się przepływ krwi, wraz z którą organizm sprawniej dostarcza komórki potrzebne do walki z patogenami oraz łatwiej wydala drobnoustroje na zewnątrz.
Katar to sygnał alarmowy
Katar to również pierwszy krok do dalszej infekcji, swoisty sygnał ostrzegawczy naszego organizmu, że coś się dzieje nie tak. Nie zapominajmy o tym, że wydzielina z noska, podrażnia gardło dziecka i spływa coraz niżej.
Im dziecko młodsze tym KRÓTSZĄ DROGĘ muszą przebyć wirusy i bakterie aby zaatakować kolejne narządy. Dlatego dorosły częściej upora się z infekcją kończąc tylko na katarze – bo ma czas na reakcje, a jego układ odpornościowy jest już wykształcony. Szanse dziecka są o wiele mniejsze, a noworodka nawet znikome.
Jeśli katar jest wynikiem obecności wirusa, to stanowi przypadłość zaraźliwą. W tym przypadku zatrzymanie dziecka w domu wydaje się zasadne – chronimy w ten sposób przed infekcją inne dzieci. Z drugiej jednak strony dla zdrowego dziecka kontakt z zakatarzoną osobą jest… szansą na wzmocnienie odporności. System immunologiczny człowieka kształtuje się przecież właśnie dzięki kontaktowi z bakteriami i wirusami. Izolowanie dzieci od siebie nawzajem jest jak unikanie najnaturalniejszej dla człowieka formy szczepionki.
Kiedy katar zwiastuje chorobę?
Jeśli dziecko oprócz kataru nie ma żadnych innych objawów choroby (gorączki, kaszlu, obniżonej koncentracji), obserwujmy je. Owszem, zatkany nos u niemowlaka i nieco starszego dziecka należy leczyć, ale nie należy załamywać nad nim rąk. Katar może być zwiastunem przyszłej infekcji, ale nie musi.
Bagatelizować nie można oczywiście kataru u rocznego dziecka, ale i z tym przedszkolakiem uważajmy. Może koleżanka Kuby, ma małego braciszka. Dlatego, gdy nasz starszak pozaraża całą grupę w ich domach może dziać się Armagedon.
Nie popadajmy w hipochondrię, ale patrzmy na problem realnie, zdrowy rozsądek to podstawa. Nie od dziś wiadomo, że nie bez przyczyny często matczyna intuicja nie kłamie.
Jednak, gdy sygnałami choroby są dodatkowo uporczywy kaszel, gorączka powyżej 37,5 st. C, brak apetytu, markotność i ospałość dziecka IDZ DO LEKARZA. W takiej sytuacji rzeczywiście lepiej pozwolić dziecku zostać w domu. Sprawdź również jak walczyć z katarem domowymi sposobami.
Sprawdź, również: Czy katar to objaw COVID-19?
0 komentarzy