Pamiętasz jeszcze czasy, w których ból głowy mogłaś przeleżeć pod kocem, gardło zaleczyć w spokoju wypitym miodem z cytryną, a kiedy złapało cię mocne przeziębienie, cały dzień wylegiwałaś się pod kołdrą? Czas płynął wolniej, organizm regenerował się w zawrotnym tempie, a Ty, pełna wigoru, następnego dnia powstawałaś do życia. Tak, to było zanim pojawiło się biegające pod nogami szczęście, zwane dzieckiem. I te czasy dobiegły końca: mamy nie chorują. Nie mają na to czasu!
Przed narodzinami córki, świat wyglądał zupełnie inaczej. W każdym calu. Będąc w ciąży, przez myśl by mi nawet nie przeszło, że już sobie nie pochoruję, a jeżeli nawet, to z olbrzymimi wyrzutami sumienia, które wpisane będą w macierzyństwo. Chorowanie przed macierzyństwem zawsze wyglądało podobnie. Ciężki bół gardła, gorączka, katar i to wszystko od samego rana. Dwie godziny dłużej w łóżku, z nadzieją, że pomoże, bo przecież zrelaksowane ciało szybciej się zregeneruje. Następnie dwie godziny w kocu na kanapie przed telewizorem, bo ból uniemożliwiał dalsze funkcjonowanie, łykanie lekarstw i kanapa. Ból przerośnięty do granic możliwości ma swoje prawa, kazał leżeć. Śniadanie – pod kocem, odpoczynek – pod kocem, herbata – pod kocem, cały dzień – pod kocem. Szybka wizyta u lekarza, w aptece, a wieczorem znów pod koc, żeby lekarstwa dobrze zadziałały, a następny poranek przyniósł ukojenie.
Kiedy teraz to wspominam, mam wrażenie, że to jakaś bajka i abstrakcja. To tak się chorowało? I nikt nic nie chciał? Nikt nie przeszkadzał? Mam wrażenie, że to prehistoria, a było tak niedawno.
Dzień chorej mamy, nie różni się niczym od dnia zdrowej mamy. Nie bierzemy urlopu, bo nie mamy na to czasu: dzieci trzeba nakarmić, wyszykować do przedszkola, odwieźć, zrobić zakupy, ugotować obiad, posprzątać… i przeżyć dzień zupełnie identycznie, jak każdy inny. Maluch budzi rano tym samym szarpnięciem za włosy, co dnia poprzedniego, tak samo gonisz go po całym domu, by ubrać w kurtkę i czapkę, tak samo zmywasz naczynia po śniadaniu i wydłubujesz plastelinę z dywanu. Nic się nie zmienia. Jak więc chorować, kiedy nie ma do tego możliwości? W perfekcyjnym świecie, na pewno znalazło by się zastępstwo dla mamy, ale zejdźmy na ziemię, nie zawsze pod ręką jest tata, babcia i reszta rodziny do pomocy, a najczęściej przez cały dzień mamy radzą sobie same.
Istnieje jednak kilka sposobów na to, by mama miała chwilę na regenerację w gorszych momentach. Sposobów ogólnie dostępnych, prostych i angażujących dzieci, a mamie dających parę minutek do pochorowania, bo przecież każdemu się należy.
Poradzisz sobie sam: nie każdą rzecz musi podać mama. Zanim na dobre rozpocznie się dzień, poustawiaj nieco niżej przekąski, kubeczek z piciem, zabawki, które mogą akurat wtedy zapragnąć. Pokombinuj tak, by małe łapki same mogły wziąć to, czego potrzebują, a Twoim jedynym zadaniem będzie wskazać, gdzie co stoi, bez podchodzenia, podawania i szykowania.
Zajmij się sobą: nie musimy się cały czas bawić razem. Pozwól swojemu dziecku zająć się tym, na co ma ochotę. Oczywiście w granicach rozsądku. Chorowanie ma swoje prawa i nawet jeśli trzeci raz z rzędu będzie oglądać tę samą bajkę, dopóki jest szczęśliwe, bezpieczne pod Twoim okiem, zajmuje się sobą, a Ty możesz wygrzać stare kości pod kołderką – korzystaj z tego.
Podziel obowiązki: mniejsze partie łatwiej zrobić. Najważniejsze rzeczy, które musisz przez cały dzień zrobić wypisz na kartce i podziel tak, by między nimi zrobić jeszcze chwilę przerwy na odpoczynek. Zrób to, co należy, uwiń się jak mróweczka i wracał pod kołdrę. Łatwiej jest skupić się na mniejszej ilości celów, niż naładować pełną głowę, a później czuć sfrustrowanie, kiedy nic nie jest gotowe.
Odpuść sobie: nie wszystko musisz zrobić. Chorowanie kiedyś się skończy, daj sobie chwilę wytchnienia. To, że pranie się samo nie wyprasuje a obiad nie ugotuję, to niestety rzeczywistość, ale jak zamówisz pizzę, a stosik do prasowania poleży o jeden dzień dłużej, na pewno nie spowoduje, że świat się zawali. Chorowanie to zmora, czujesz się źle, a wszystkie obowiązki domowe potęgują tylko poczucie beznadziejności i bezradności. Pozwól sobie na czas dla siebie, naładuj akumulatory, bycie mamą czeka!
Połączenie macierzyństwa, opieki nad dziećmi, prowadzenia domu i chorowania, to mieszanka wybuchowa. Mamy nie mogą iść na zwolnienie, to prawda, ale mają swoje sposoby, by każdy z domowników czuł się w tym momencie dobrze.
Autorka:
Monika Kampczyk
0 komentarzy